poniedziałek, 6 września 2010

Łucja zaczęła się przemieszczać. W jednej chwili znajduje się w drugim końcu pokoju. Z jednej strony cieszę się, z drugiej jestem zatrwożona. Powoli zaczynają się schody w opanowaniu dwójki. Jak jedno się nie rusza, to jest mniej pracy. Tylko patrzeć, kiedy Lusia zacznie chodzić i nie będzie chciała jeździć w wózku. Tego sobie jeszcze nie wyobrażam.
Dzisiejszej nocy skapitulowałam i założyłam Weronice pieluchę. Sucha. Co jest, kurczę, że jak jej założę, to jest sucha, a bez zasikuje łóżko?

Chciałabym pisać o czymś innym niż o dzieciach, ale to chyba niemożliwe. Przynajmniej przez najbliższe lata ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz