poniedziałek, 13 września 2010

Ostatnio mam ochotę tylko i wyłącznie na ciasto drożdżowe. Gotować mi się nie chce. Piję dwie kawy dziennie, bo z jedną już nie wyrabiam. Szczególnie po takiej nocy jak dzisiaj. Nie potrafię zapanować nad złością z niewyspania. Biedna Weronika. Biedna Lusia, bo i jej się dzisiaj dostało. Czekam aż skończy się pralka i pójdziemy na spacer. Byle wyjść z domu. Ot, codzienność.

Wczoraj byliśmy cały dzień poza domem. Kolejny raz się przekonuję, że takie akcje nie są odpowiednie dla układu nerwowego Werci. Zwłaszcza tam, gdzie są jakieś dzieci, z którymi przecież trzeba rywalizować. Bo ktoś ma coś, czego ja nie mam. Jak nie mam, to muszę zrobić coś, żeby to mieć. Bez względu na wszystko! Histeria murowana, a wczoraj było naprawdę najgorzej jak do tej pory. Totalna masakra. Nie wiem, jak to będzie w przedszkolu. Albo dzieciaki ją zniszczą, albo ona zniszczy je. Czasem, po takich akcjach, mam ochotę nie wychodzić z Wercią do ludzi ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz