sobota, 15 grudnia 2012

Antek wybrał sobie alergię najgorszą z możliwych. Roztocza. Przeszłam już fazę wyobrażania sobie tych małych potworów, jak chodzą po naszej podłodze, książkach, pościeli... Mam nadzieję, że niedługo wyjdę z fazy zrzędzenia i niezadowolenia, z tego, że zapierdzielam z mopem, kiedy dzieci zasną, zamiast oddawać się relaksowi, że uznam to za codzienność.
Jest jakiś plus tej sytuacji. Widzę, że czas jest dość elastyczny, mimo że jest go cholernie mało. Zaczynam rezygnować z rzeczy mniej ważnych (czyt. FB), by z tym mopem się wyrobić. Wolny czas, który mi zostaje przeznaczam na to, co naprawdę sprawia, że odpoczywam. Takie to chwilowe, bo i tak padam ze zmęczenia, a poranki są koszmarem.
Minusy? Całe mnóstwo. Mój perfekcjonizm znowu ma pole do popisu. Czuję się zmęczona i przytłoczona. Odganiam myśli, że od mojego sprzątania zależy czy Antek będzie miał astmę czy nie. I tak to.

2 komentarze:

  1. Perfekcjonizm ...czasami przekleństwo czasami zbawienie. Bo gdyby nie Twój perfekcjonizm to Antek miałby się nie najlepiej :*

    OdpowiedzUsuń